Obóz 2011 Stegna

Socjologiczne badania na Mierzei Wiślanej
Część pierwsza: Stegna.



Obóz badawczy studentów socjologii Uniwersytetu Gdańskiego
Stegna, wrzesień 2011 rok



Badania odbyły się pod kierunkiem prof. Doroty Rancew-Sikory 
i mgr Karoliny Ciechorskiej-Kuleszy. 

Udział wzięli: Dominika Dulek, Amadeusz Germann, Magdalena Herzberg, Dominika Koszałka, Łukasz Kuźniewski, Natalia Latosińska, Jakub Mielko, Paytrycja Prochera, Aleksandra Rinc, Bartosz Sargalski, Agnieszka Spretke, Maja Tartas, Mateusz Tukalski, Joanna Tuz i Radosław Waśniewski.   


___________________________________________________________________________________________________________

Dorota Rancew-Sikora
Karolina Ciechorska-Kulesza
Instytut Filozofii Socjologii i Dziennikarstwa
Uniwersytet Gdański

Koncepcja badań
prowadzonych w Stegnie 19-23 IX 2011 roku 
przez studentów i pracowników Zakładów: Socjologii Ogólnej, Antropologii Społecznej i Socjologii Kultury Instytutu Filozofii, Socjologii i Dziennikarstwa Uniwersytetu Gdańskiego

     Badania mobilności (mobility studies) stanowią stosunkowo nowy paradygmat w obrębie socjologii, który w większym stopniu niż dotychczasowe metody badawcze uwzględnia znaczenie poruszania się ludzi w przestrzeni, zróżnicowania i nierówności w zakresie dostępu do mobilności i ograniczania ruchu, wyłaniając społeczne warstwy mniej i bardziej mobilne, ale też bierze pod uwagę lokalne sposoby społecznego uporządkowania ruchu (przepływu) jako kluczowego procesu dla tworzenia znaczenia miejsca (John Urry 2009). Dla identyfikacji przestrzeni istotne są w większym stopniu praktyki niż wyobrażenia i one wskazują bezpośrednio, gdzie znajduje się i jakie jest centrum, gdzie są granice miejsca i w jaki sposób konkretne formy aktywności tworzą jego charakter. Ważny w badaniu praktyk jest aspekt cielesnych, fizycznych aspektów przemieszczania się ludzi (i towarzyszących im zwierząt), a więc stosowane środki transportu oraz fizyczne formy zagospodarowania przestrzeni. Opisuje się miejsca, gdzie można pojechać, pójść, posiedzieć, poleżeć, oraz jaki dokładnie jest sposób ich użytkowania oraz emocjonalny stosunek ludzi do tych miejsc i związanych z nimi form ruchu (odczuwanych jako potrzeba lub przymus, chęć, przyjemność, nieprzyjemność, niewygoda, ograniczenie). W obrębie badań prowadzonych w ramach tego paradygmatu uwzględnia się także jako istotny i powiązany z praktykami przepływ przedmiotów towarzyszących człowiekowi w ruchu oraz fizyczne cechy dróg, pojazdów i obiektów docelowych ruchu.
     W badaniach prowadzonych w Stegnie zastosowanych zostanie kilka wzajemnie uzupełniających się metod badawczych, głównie o charakterze jakościowym. Główną metodą będzie wywiad prowadzony przez studentów w oparciu o kwestionariusz złożony z pytań otwartych i zamkniętych (structured interview), dokumentowany przez notatki badacza sporządzane we współpracy z osobą badaną i nagrywany, jeśli osoba badana wyrazi zgodę. Ze względu na tematykę badawczą, która dotyczy ruchu w przestrzeni, w procedurach badawczych duże znaczenie będzie przywiązywane do materiałów wizualnych, czyli fotografii i map, na których we współpracy badacza z badanymi zostaną naniesione najważniejsze punkty docelowe i nakreślone szlaki ruchu (visual methods). Próba objęta badaniem kwestionariuszowym zostanie dobrana według kryterium miejsc zamieszkania (miejscowość zostanie w tym celu podzielona na rejony) i będzie wynosiła docelowo około 200 osób, w tym 150 mieszkańców i 50 osób przyjezdnych (turystów). Rozkład próby zostanie skorygowany o celowy dobór osób o brakujących zmiennych społeczno-demograficznych (płeć, wiek).
     Kwestionariusz wywiadu składa się z pytań o różne formy mobilności: najwięcej miejsca zajmują w nim pytania o lokalne punkty/trasy poruszania się po miejscowości (Stegnie) i w regionie na co dzień i w czasie wolnym, z uwzględnieniem ewentualnej zmienności sezonowej tras ruchu. Celem tych pytań jest pokazanie, jak tworzy się miejsce przez ruch (jego centrum, punkty znaczące i granice) oraz jakie najważniejsze typy (kategorie) mobilności reprezentują badani. Praktyki poruszania się po Stegnie zostaną odniesione do wyobrażeń idealnego kurortu nadmorskiego. Podobnie jak w odniesieniu do Stegny zostanie zbadany sposób przemieszczania się osób badanych w regionie (jego centrum, ważne punkty, granice), przy czym nazwa regionu i jego obszar nie zostały określone z góry, lecz stanowią przedmiot wytworzenia (badania). Badanie regionu zostanie ukazane na tle zmian granic województw i granic państwowych na badanym obszarze.
     Inne formy mobilności będą potraktowane jako zmienne powiązane ze sposobami poruszania się w przestrzeni lokalnej – i będą to głównie wyjazdy wakacyjne (charakter, kierunki, czas wyjazdów) i do pracy, a także kierunki przesiedlania się rodziny respondenta – ujęte pokoleniowo (dziadkowie, rodzice, dzieci) i w obrębie małżeństwa.
Poza badaniem kwestionariuszowym wykorzystane zostaną jeszcze trzy inne techniki badawcze.
     Pierwszą z nich będą dzienniczki (time/space diaries) zawierające zdjęcia oraz opisy spostrzeżeń i wrażeń 17 osób przyjezdnych (studentów) dotyczących nowego dla nich miejsca, które naniesione zostaną na osie czasu i ruchu w przestrzeni Stegny. Pierwsze zapisy spostrzeżeń zostaną zweryfikowane piątego dnia pobytu studentów w Stegnie, kiedy studenci ponownie odniosą się do miejsc, które poznali i do których powracali kilkukrotnie.
     Następnie przeprowadzone zostaną pogłębione wywiady jakościowe (in-depth interviews) z przedstawicielami kategorii społecznych szczególnie charakterystycznych i ważnych dla zbiorowości Stegny, czyli liderami społeczności lokalnej (wyłonionych ze względu na działalność polityczną, kulturową i społeczną) i przedstawicielami społeczności rybackiej. Osoby te odgrywać mogą szczególną rolę dla tworzenia wizerunku miejsca, organizowania przemieszczania się członków zbiorowości i wprowadzania zmian w formach i kierunkach mobilności przestrzennej.
     Ponadto zorganizowane zostaną badania grupowe (focus group interviews) przeprowadzone podczas lekcji wychowawczych w szkole, którymi zostanie objęta młodzież starszych klas szkoły podstawowej i gimnazjum. Zadaniem grup młodzieży będzie nakreślenie mapy miejscowości z punktu widzenia ich aktywności i wyobrażeń o niej. Jest to metoda projekcyjna. W trakcie rysowania map badacze będą prowadzili obserwację procesu negocjowania obrazu miejsca przez uczestników grup oraz będą na bieżąco zapisywali  (nagrywali) wyjaśnienia uczestników odnoszące się do narysowanych map.
     Najważniejszym efektem przeprowadzonych badań będzie zestawienie map mobilności oraz ocen poszczególnych miejsc przez mieszkańców (podzielonych na wyłonione w trakcie badań odrębne kategorie mobilności) i przez osoby przyjezdne, dzięki czemu będzie wiadomo, na ile podobne lub odmienne jest ich wykorzystywanie i spostrzeganie przestrzeni Stegny i okolic. Wyniki badań zostaną opracowane w postaci artykułu naukowego, a wyciąg najważniejszych wniosków z badań zostanie przygotowany w formie skróconej dla samorządu gminy oraz lokalnych organizacji społecznych.

Bibliografia metodyczna
Büscher, Monika, John Urry i Katien Witchger. 2011. Mobile Methods. Routledge, Londyn, Nowy Jork.
Rose, Gillian. 2010. Interpretacja materiałów wizualnych, tłum. E. Klekot. PWN, Warszawa.
Silverman, David. 2007. Interpretacja danych jakościowych, tłum. M. Głowacka-Grajper i J. Ostrowska. PWN, Warszawa.
Silverman, David. 2008. Prowadzenie badań jakościowych, tłum. J. Ostrowska. PWN, Warszawa.
Urry, John. 2009. Socjologia mobilności, tłum. J. Stawiński. PWN, Warszawa.


____________________________________________________________________________________________________________


Okiem studenta (nieco przymrużonym)

Stegnieńskie wojaże
         24 września roku 2011 chciałoby się rzec: Stegna, Stegna i po Stegnie. Jednak to jeszcze nie był koniec. Jak się okazało byliśmy dopiero na początku naszej badawczej przygody, który miała zaowocować zaliczonymi praktykami. Drogi czytelniku, przygotuj się zatem na opowieść pełną emocji, niespodziewanych zwrotów akcji, szaleństwa, nutki spokoju i przede wszystkim radości z bycia socjologiem. A wiedz, że socjologia to nauka piękna niczym kwiat lotosu. Niczym śmiech dziecka o poranku, kiedy to matka z miłością smaruje mu świeżą bułkę masłem. Nie chcę tu być lizusem, choć wiem, kto czyta tę opowiastkę. Po prostu tak już jest. Prawda jest święta, kłamstwem się brzydzę, dlatego te porównania są najszczersze.
         Wielu śmiałków myślało, że wyjazd będzie igraszką. Przybędziemy, pobadamy, zwyciężymy. Nic z tych rzeczy. Zacznijmy jednak od początku. Zanim poczęliśmy eksplorować teren, zanim wylewaliśmy siódme poty nad naszymi socjologicznymi kajetami, musieliśmy się do tego dobrze przygotować. Panie koordynatorki w osobach profesor Doroty Rancew-Sikory oraz magister Karoliny Ciechorskiej-Kuleszy zapraszały nas co jakiś czas na specjalne spotkania. W tajemnym pokoju na poziomie 500 dokonywały się pierwsze szkice, rysy naszej misji. A wiedzcie, że nie była to misja pokojowa, oj nie. Burze mózgów, setki pomysłów i godziny zdrowych sprzeczek. Wszystko po to, aby zadanie nie spaliło na panewce, aby zostało poprawnie wykonane. Zawsze kończyliśmy owe mitingi zmęczeni niczym bokser po zwycięskim acz trudnym pojedynku. Nie mogliśmy pozwolić sobie na najdrobniejszą pomyłkę. Teraz kiedy piszę te słowa, mogę powiedzieć: udało się. Dokonaliśmy czegoś niesamowitego. Zwyciężyliśmy. Możemy spijać ambrozję, raczyć się winogronami i robić sobie zdjęcia aparatem skierowanym przez prawą rękę ku górze, obróconym w naszym kierunku, a głowę mając wtedy przyozdobioną laurem.
         Wyjazd miał miejsce 19 września. Jednak nie stworzyliśmy konduktu, który wspólnie idzie przed siebie. Każdy był zmuszony dojechać na własną rękę. Na szczęście wielu z nas posiada, jak śpiewał onegdaj Sidney Polak, wehikuły uliczne zatem dotarcie do celu podróży nie stanowiło wielkiego problemu. Muszę przyznać, że miejsce naszego skoszarowania było piękne. Tak, nie wstydzę się tego słowa. Piękne. Kolorowy wystrój wnętrza, każdy pokój w innej barwie. Kiedy zobaczyłem moją czerwoną narzutę na pościel pomyślałem: „jestem w domu”. Łóżka wygodne, poduszki miękkie, łazienki czyste, a lodówka chłodna. Niczego więcej nie potrzeba do szczęścia. Pokój szefostwa był wprawdzie troszkę ładniejszy i lepiej przystosowany do warunków niż nasze, ale znaliśmy swoją pozycję. Wiedzieliśmy, że strategie, które przygotowywały Panie Przewodniczące nie mogą powstawać byle gdzie. Miałem przyjemność dzielić sypialnię z Joanną, Mają i niejakim Łukaszem. Powiem szczerze: są to ludzie niesamowici. Łukasz to typ skrytego naukowca, mało mówi ale zawsze mądrze. Wydaje się być cichy i wycofany ale jego mózg ciągle pracuje na wysokich obrotach. Maja jest cudowną osobą. Zawsze uśmiechnięta i miła. Służy pomocą i radą. Do tego świetnie gotuje. Pewnie niejeden by pomyślał: „taka żona”. Moi drodzy otóż nie. Oprócz tych cech posiada także silny charakter, jest bezkompromisowa i skuteczna. Kiedy dostaje do swych rąk socjologiczne zadanie, możecie być pewni, że zostanie ono wykonane na 140%. Jak wybory w Rosji. W głowie ma tysiąc pomysłów a 999 jest dobrych. Gdyby startowała na panią prezydent na pewno miałaby mój głos. Trzecia współlokatorka: Joanna. Słowiańska dziewczyna. I nie z powodu swoich gęstych blond włosów uplecionych w warkocz i twarzy o czerwonych policzkach jakby na wsi mieszkała. Jest samodzielna i dąży do celu niczym bocian latem do Afryki. Na rękę pokonałaby niejednego mężczyznę. Włada kwestionariuszem jak Zorro szpadą. Nie ma zmiłuj. Jestem wielce rad, że mogłem razem z nimi mieszkać. To zaszczyt jaki spotyka niewielu. Każda noc to dyskusje o Durkheimie, Webberze, Sztompce. Zastanawialiśmy się nad futurologią, funkcjonalizmem czy teorią spirali. Aż się łezka w oku kręci kiedy sobie to przypomnę. Nie chciałby pominąć innych, w każdym pokoju znajdowali się geniusze. Radek – nasz nowy Bronisław Malinowski, jestem pewny, że kiedyś będzie sławny, Jakub – zawsze wie czego chce, każdemu wydaje się, że nic nie robi, a jego głowa aż huczy od pomysłów, Dominika – pracowita mrówka, która pewnie kiedyś zastąpi dr Michała K. na ambonie Uniwersytetu Gdańskiego. Patrycja i Dominika – jestem przekonany, że za kilka lat założą nową Partię Kobiet i osiągną sukces polityczny. Dawno nie spotkałem takich wojowniczek. Magda – oprócz tego, że znakomity socjolog, to warto dodać, że w przyszłości businesswoman, która twardo stąpa po ziemi i zawsze osiąga to co sobie założy. Natalia – jej uśmiech i pogada ducha zachęcały rybaków do tego aby otwierali przed nami „szafy” ze swoimi najmroczniejszymi sekretami. Tak jej ufali. Agnieszka – niemieckie nazwisko, niemiecka precyzja i solidność. U niej porządek musi być. Gardzi głupotą i niechlujstwem. Nie chciałbyś stanąć jej na drodze kiedy ma zły humor i zadanie do wykonania. Aleksandra – przyszła matka Polka. Można powiedzieć, że czuwała nad każdym z nas. Dzięki niej wiedziałem, że nigdy nie zabraknie strawy na stole. I na koniec nasz duet rzemieślników – Amadeusz i Bartosz. Działali na poletku badawczym niczym Javier Mascherano bądź Didier Deschamps na boisku piłkarskim. Niezauważenie acz skutecznie i bez nich nasza praca niemiałaby większego sensu. To właśnie drużyna, gwardia, ekipa, która przedzierała się przez stegnieńskie pułapki i chaszcze, walczyła jak mało kto i przede wszystkim badała. A każdy badanie to zwiększenie wiedzy. Każda wywiad to kolejne pytania i nowe teorie. Skoro już przedstawiłem nasz szwadron, to teraz opowiem jak mijały kolejne dni.  
         Pierwszy dzień zaczął się zebraniem w bunkrze na dole naszego hotelu. Chłód jaki tam panował ocieplały nasze rozgrzane do czerwoności mózgi gotowe do ciężkiej pracy. Szampański humor nikogo nie opuszczał zatem zimno nie stanowiło problemu. Panie Przewodniczące rozdawały akta. Każdy dostał swoją teczkę z materiałami operacyjnymi. Byliśmy gotowi. Barwy wojenne przybrane. Pora badać, pora eksplorować. Udaliśmy się w teren aby poznać Stegnę, wrzucić kartki do skrzynek. Na papierze tymże widniała informacja, że tajna organizacja z Gdańska przeprowadzi badanie następnego dnia. Mieliśmy przydzielone rewiry. Niektórzy spokojne okolice, inni niebezpiecznie miejsca gdzie wejścia do domostw były usłane pułapkami takimi jak brak dzwonka do drzwi czy ujadający pies bez smyczy, kagańca i aktualnej dokumentacji szczepienia na wściekliznę. Rozpoznanie terytorium zajęło troszkę czasu. Potem przyszła pora na odpoczynek lecz nie dla każdego. Specjalnie utworzona ekipa składająca się z porucznika Radka, sierżanta Jakuba, kapitan Natalii i mnie, miała za zadanie wkroczyć na tereny zajmowane przez rybaków. A wiedzcie, że wymaga to nie lada odwagi. Droga na plażę jest długa i męcząca. Kiedy człowiek pada z wyczerpania mózg przestaje dobrze funkcjonować. Mieliśmy to na uwadze dlatego nasz marsz był powolny. Kiedy dotarliśmy do naszej celu okazało się, że świeci pustkami. Ani pół rybaka. I choć rozglądaliśmy się, wołaliśmy, szukaliśmy śladów na piasku i zbieraliśmy odciski palców – wszystko to było na nic. Staliśmy nadzy. Metaforycznie oczywiście. Z pustymi rękoma wróciliśmy do bazy, gdzie czekało nas spotkanie z Przewodniczącymi. Tam podjęliśmy wspólną decyzję o przeczesaniu mieścin w pobliżu Stegny. Na drugi dzień kiedy wszyscy wyruszyli prężnie władać orężem kwestionariuszowym, nasza grupa do zadań specjalnych wyruszyła samochodem porucznika Radka parę kilometrów dalej. Najpierw musieliśmy się włamać do biura rybackiego. Tam dostaliśmy w posiadanie ważne informacje na temat niejakiego pana Ziemniaka. Ten człowiek morza został przez nas odnaleziony i przesłuchany. Dowiedzieliśmy się wszystkiego, używając do tego odpowiednich technik manipulacyjnych. Właściwie od niego się wszystko zaczęło. Po nitce do kłębka. Każdy dzień to nowa persona. Każdy dzień to nowe informacje. Każdy dzień to burza mózgów i wyciąganie esencji z wiedzy, która kumulowała się w naszych głowach. Działaliśmy szybko, skutecznie i po cichu. Pewnie niejednemu wydawało się, że jesteśmy leniami, którzy całe dnie spędzają spacerując po plażach. Oj nie moi drodzy, oj nie. Kiedy Wy wyciągaliście informacje z mieszkańców, my ciężko walczyliśmy z grupą rybacką. I stwierdzam, że wyszliśmy z tego pojedynku zwycięsko.
         To co działo się z innymi członkami szwadronu stegniańskiego, wiem tylko z opowieści. Nie chodziłem za nimi zatem powiem co słyszałem. Na pewno problemów z dotarcie do ważnych informacji nie mieli. Błądzili nieraz po stegieńskich drogach w poszukiwaniu informacji. Nie wszyscy chętnie drzwi otwierali. Ale przecież od czego jest siła perswazji. Żaden socjolog się nie poddał. Walczyli dzielnie jak Spartanie broniąc swego kraju. A wiecie dlaczego? Bo każdy z nich jest znakomicie wyszkolonym socjologiem. Zasługa w tym naszych Przewodniczących i całego Sztabu Dowodzenia, który odwiedzał nas w naszym poligonie. Nawet pewnego dnia z wizytą przyjechał główny Szef, Major, którego z imienia i nazwiska wymienić nie mogę ze względu na tajemnicę państwową. Niestety obejmują mnie pewnie procedury, których muszę się trzymać jak niewidomy swojego psa przewodnika. Powiem tyle, że Major był z nas zadowolony. Przedstawiliśmy Mu swoje poglądy, swoje dotychczasowe osiągnięcia. To było coś wielkiego, czułem wielką ekscytację i jednocześnie lekki stres. Właściwie przy każdej wizycie kogoś ze Sztabu musieliśmy przedstawiać swoje wyniki i osiągnięcia. To dobrze wpływa na trzymanie dyscypliny. Jestem dumny z bycia częścią tego projektu. Nigdy tego nie zapomnę.
         Myślę, że tu pora skończyć historię. Dodam tylko, że podczas wyjazdu nie zdarzyło się aby ktoś zachowywał się niegrzecznie bądź pił alkohol. To bardzo ważne podczas pracy, aby osiągnąć stan spokoju i wyciszenia. Dla każdego z nas Stegna zapisze się czymś w sercu. Bądź jak kto woli duszy. Kiedy, mam nadzieję, osiągniemy wiek staruszka będzie mogli opowiadać naszym wnukom o tym przedsięwzięciu. I to powoduje, że czujemy radość. Radość z bycia socjologiem.

 Mateusz Tukalski




Brak komentarzy: